Opis
Cierpienie spowodowane umiejscowieniem się na marginesie życia zmusiło mnie do poszukiwania nowej drogi. Przerażającej i budzącej lęk swoją nowością. Wcześniej nie wyobrażałem sobie nawet jej istnienia. Trzy lata „nieżycia” w depresji i uzależnieniu od alkoholu, próby odejścia i trudne chwile powrotów do niechcianego świata to czas, kiedy nabierałem gotowości do tego, by zobaczyć, że nie mam nic do stracenia, wybierając jakąkolwiek nową drogę. Niby taki prosty bilans, jeżeli posłużymy się rozumem. Jednocześnie tak niemożliwy do wykorzystania, jeżeli nie zapadnie w świadomość przy pomocy uczuć. To właśnie ten stan gotowości – tak odległy od racjonalnego myślenia – pozwolił mi poddać się fali zdarzeń, które później nastąpiły. Wcześniej eliminowałem ze swojego otoczenia wszystko, co mogło kojarzyć się z życiem, aż dotarło do mnie przekonanie, że właściwie już nie żyję. Znowu przyszła myśl, że nikogo nie można zabić dwa razy i mogłem ruszyć w nową drogę bez lęku przed tym, co na niej się wydarzy. Coś się wtedy narodziło, jednak by tak się stało, coś wcześniej musiało umrzeć.